Regulamin^^

1.Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Proszę więc wszystkich homofonów, żeby kulturalnie opuścili tego bloga, a nie rozdrabniali się na temat jego treści. 
Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^. 

2. Można komentować pod starymi notkami^^. 


3. Nie życzę sobie obrażania mnie, postaci a tym bardziej treści.^^ 



4. Krytyka.. Może być..^^(A w granicach zdrowego rozsądku^^) 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Regulamin może być w każdej chwili zmieniony xD
By Kushina w Yakuzie…

sobota, 10 października 2009

Rozdział: 3.

Rozdział: 3.
 „Śpij dziecino śpij…”
Całują moje oczy i kładą mnie spać…
 Obudziłem się rano. Skóra w okolicach moich dolnych partii ciała piekła nie miłosiernie. Wstałem powoli, ale po chwili rana się otworzyła i znowu opadłem na poduszki.
- „Kurwa moja dupa.” – Syknąłem głucho i po chwili poczułem „coś”. Odwróciłem powoli głowę i wrzasnąłem przeraźliwie. Byłem pewien, że wszyscy w tym pojebanym miejscu mnie usłyszeli. Bo oto obok mnie śpi anioł w ludzkiej skórze(Sorry, nie mogłam się powstrzymać^^.). Mężczyzna o kruczoczarnych włosach najprawdopodobniej spał, ale nie jestem tego pewny. Uniosłem dłoń i opuszkami palców już chciałem go dotknąć gdy, nagle silna dłoń mężczyzny złapała mnie za nadgarstek, a po chwili długowłosy usiadł na mnie i spojrzał mi w oczy. Zrobił to tak gwałtownie, że zimny prąd przeszył moje ciało. – I co znowu mnie zjebiesz?!! – Uderzył mnie w policzek.
- Może… – Syknąłem gdy pieczenie dało się we znaki. – Wstawaj i idź się umyć… – Rozkazał mi, a ja biegiem skierowałem się do łazienki.
***
- Ani słowa Painowi. – Wysyczał mi na ucho. Skuliłem się w sobie, ale na zewnątrz nie dałem nic po sobie poznać.. – Nazywam się Itachi. Ty to Deidara, nie? – Szedłem za czarną łasicą(^^), rozglądając się co chwila.
- H-hai… Dlaczego tu jestem? – Tym razem ja zapytałem.
- Nie wiem… Ale wiem, że tu ci się nie spodoba.. – Zaakcentował słowo „nie”.
- J-jak to… – Przeraziłem się.
- Witaj Sasori-san… – Spojrzałem, na chłopaka o zielonych oczach i czerwonych, lekko przybrudzonych włosach. – Znowu rozwaliłeś pracownie? – Zielone oczy spojrzały w czarne i iskierki rywalizacji zapłonęły w oczach chłopaka.
- A co ciebie to interesuje? – Zaśmiał się.
- Taa… ha, ha, ha… – Zironizował długowłosy. Przytupnąłem nogą, jak mała, pięcioletnia dziewczynka a mężczyźni raczyli zwrócić na mnie swoje dwa łby.
- Przepraszam, że panom przeszkadzam, ale ja i ta parszywa łasica mamy dokądś iść… – Warknąłem nie zadowolony. Widziałem w oczach Itachi’ego furię.
- Łasic! Hahaha! – Zaczął się śmiać zielonooki.. – Aaa… I Sasori jestem… A ty słodziutka?
- Słodziutki, jak już kwiatuszku. – Tego chłopaka już polubiłem. – Jestem Deidara.. – Zachichotał czerwono-włosy.
- Sorry mój błąd.
- Hej hiena i laleczka… długo będziecie tu tak stać? – Zupełnie zapomniałem o Itachi’m. Podskoczyłem, gdy poczułem dłoń Itachi’ego na swoim ramieniu. Po chwili ruszyliśmy dalej.
***
- …A to pokój Orochimaru… – Spojrzał krzywo na drzwi zza których wydobywała się orgia.
- Co się tam dzieje? – Zapytałem cicho, przestraszony.
- Pewnie Orochimaru ma nową zabawkę.
- „Zabawkę”? – Powtórzyłem i przeczesałem dłonią moje blond kosmyki na grzywce.
- Dobra a teraz idziemy do leadera. – Powiedział i poszliśmy w stronę ostatnich drzwi na lewo.
***
 Weszliśmy do wnętrza gabinetu. Chyba. W czarnym, skurzamy fotelu siedział mężczyzna o rudych, niczym marchew włosach i tego samego koloru oczach, ubrany w czarny garnitur, z telefonem w dłoni i patrząc się to na mnie to na Itachi’ego. W końcu przemówił.
- Witaj Deidara, nazywam się Pain… – A potem była rozmowa, na temat typu „Wiesz czemu tu jesteś…” albo „Czy wiem gdzie się znajduje…”
***
 Wszedłem do pokoju, byłem skonany. Wszedł do mnie również Itachi, którego nie zauważyłem. Zacząłem zdejmować czarny płaszcz, gdy nagle poczułem dłonie. Sunące po moim, teraz nagim brzuchu, a po chwili wsunęły się pod moją koszulkę i zahaczyły o sutki.
- Iie! – Zapiszczałem jak dziewczyna. – Yamero!! – Jęknąłem głucho, a moje długie blond włosy opadły mi na twarz – Puść mnie! – Powiedziałem błagalnie. Wykonał moje skomlące błaganie.
- Jesteś moją zabaweczką… – Szepną mi na ucho i wyszedł z pokoju.
- Zabaweczką?! – Wrzasnąłem za nim, ale jego już nie było. Podszedłem do drzwi i zamknąłem je na klucz. – „Teraz jestem bezpieczny…” – Pomyślałem i zacząłem się przebierać do pidżamy. Ubrany w białą pidżamę przypomniało mi się, że jestem nieumyty i z westchnieniem poszedłem do ogromnej łazienki.
***
 Po zrobieniu wszystkiego, co powinien zrobić każdy chłopak(dziewczyna.)i skierowawszy się do drzwi by je otworzyć, przypomniałem sobie, że nie jestem u siebie w domu i po organizacji błąka się ktoś o imieniu „Itachi”. Więc nie otwierając drzwi wszedłem do ciepłego łóżeczka i zaraz poszedłem nyny(^^)
…******…

Hai… – Tak.
Iie… – Nie.
Yamero – Coś na wzór: Nie rób tego lub Nie chcę(chyba^^)..

piątek, 2 października 2009

Rozdział: 2...

Rozdział: 2.
 Porwanie…


Żyj tak jakby to był ostatni wschód księżyca
Krzycz jakby nikogo tu nie było
Pomiń całą moją obronę
Trzymać cię, dotykać, kochać, lubisz to
To ostatni moment…

 Cudnie cholera. Właśnie doleciałem, na lotnisko w Tokio. Odwróciłem się i zamknąłem oczy. Znowu to samo. Jakiś facet złapał mnie za tyłek. Wyszedłem z lotniska kierując się w stronę mojego, starego domu..
***
- Tadaima…!! – Krzyknąłem i wszedłem do pokoju. Dom był pusty? Zza drzwi usłyszałem, jakiś huk. Zaniepokojony wpadłem do środka, a widok jaki ujrzałem był przerażający. Mój tata leżał w kałuży krwi. Nad nim stał jakiś białowłosy fagas(buhahaha), ubrany w czarny płaszcz z czerwonymi chmurami. Po chwili po czułem jak ktoś inny łapie mnie za szyję i odwraca moim ciałem o 120 ° i spojrzałem w czerwone tęczówki w których wirował wiatraczek(Sorry, nie wiedziałam, jak to opisać xD.) a po chwili poczułem, jak ogarnia mnie ciemność a ja sam zapadam się w błogi stan…
***
 Ocknąłem się w samochodzie. Pokręciłem się nie spokojnie i powoli otworzyłem me błękitne oczęta.
- Co jest?! – Zapiszczałem, widząc jak jestem ubrany. Żeńskie kimono. – Gdzie ja jestem? – Zapiszczałem i na tych miastowo usiadłem, ponieważ leżałem na tylnim siedzeniu.
- No nareście się obudziłeś… – Wymruczał do mnie długowłosy mężczyzna. – Nie szamotaj się. – Rozkazał mi. Przymknąłem oczy. – Jesteśmy. – Znowu zemdlałem.
***
 Obudziłem się w pokoju. Rozejrzałem się po nim. Drewniana komoda, drewniane ściany, drewniana szafa, drewniane podłoga… Wszystko tu było z drewna. Wstałem, przeciągnąłem się i… – Cholera no! – Krzyknąłem i spojrzałem w dół. Zobaczyłem na mojej nodze była przypięta metalowa obręcz. Mało to na sobie miałem… Niech to szlak(^^) babskie, czerwono-czarne, ze złotą szarfą kimono.
- Ohh… Wstałeś? – Mruknął głos, który doszedł mnie zza pleców. Odwróciłem się szybko i ujrzałem mężczyznę o kruczoczarnych włosach i hebanowych oczach. W dłoniach dzierżył tace z kanapkami i kubkiem gorącej czekolady. Wszedł do wnętrza pomieszczenia i postawił jedzenie i kubek na stoliczku nocnym… – Zjedz. Dobre. Kanapki są z sałatą, szynką i z…
- SASUKE! TY CHOLERO MAŁA! – Usłyszałem czyjś krzyk. – JA CI NOGI Z DUPY POWYRYWAM..! – Chłopak wyleciał z mojego więzienia jak z procy. Usiadłem na powrót na pościeli i skryłem twarz w dłoniach. Po chwili drzwi się ponownie otworzyły a ja poderwałem głowę. Zobaczyłem mężczyznę o kruczoczarnych, długich włosach, był podobny do tamtego chłopaka. Ale tamten miał krótsze włosy i był niższy.
- Gdzie ja kurwa jestem?!! – Mężczyzna nic nie powiedział. Zamknął drzwi i wszedł na łóżko. Przestraszony odskoczyłem od niego.
- Jesteś słodziutki… – szepnął, podchodząc do mnie. – Jessstem Orochiiiimmaarruu – Zasyczał mi na ucho przygryzając je.
- Że co?! – Zapiszczałem.
- Zostaw go Orochimaru… – Warknął zły mężczyzna tym razem był to. To był… Anioł w ludzkiej skórze. chłopak miał coś około dwadzieścia lub dwadzieścia dwa lata. – A ty wstawaj… – Mężczyzna zwrócił się do mnie zimnym tonem. – Orochimaru won… – Usiadłem na łóżku, przez cały czas patrząc się na długowłosego bruneta. – A ty… – Spojrzał na mnie i musnął moje usta ciepłym oddechem. Wzdrygnąłem się.
- Czego chcesz? – Zapytałem nieźle przerażony.
- Chcę ciebie… – Polizał mnie za uchem. Moje oczy rozszerzyły się w szoku gdy usta długowłosego musnęły mą szyję.
- „On oszalał?!” – Zajęczałem głucho czując, jak palce mężczyzny zagłębiają się pod materiałem mojego kimona. – Nie dotykaj mnie…!!
- Huh? Wybacz mały. Ale od dziś jesteś tylko i wyłącznie mój…
- Nie chcę…!! – Zajęczałem.
- Nie wiem czy wiesz, ale twoje ciało mówi co innego… – Za mruczał i przejechał dłonią po moim udzie. Zamknąłem oczy. Nie chciałem tego. Rozchylił mi nogi i powoli, żeby zrobić mi jak najwięcej bólu wszedł we mnie. Bolało. Tak cholernie bolało. Moje krzyki nie wzruszały go. Moje słowa echem odbijały się od drewnianych ścian pokoju. Rozpacz nie znajdowała odpowiedzi. Ciosy trafiały wpustkę. W końcu z oczu trysnęły łzy. Strach zmieszany ze wstydem. Ból z chorą bezsilną złością. Milczenie z krzykiem rozpaczy…
- Nie rób mi tego… nie rób!!!! – szeptałem gorączkowo, czując na swoim ciele namiętne pocałunki długowłosego. – Zabij mnie, ale tego nie rób… proszę… – Czarnooki nie słuchał. Zdawał się być całkowicie odurzony mą bliskością. Rozkoszował się moim widokiem pięknego ciała, gładkością skóry, każdym obnażonym fragmentem mego delikatnego ciała.
- Postaram się, by cię nie bolało… -powiedział do mnie odchylając moje nagie uda, po czym poczułem jak we mnie wchodzi. Zachłysnął się powietrzem. Moje drobne dłonie zacisnęły się na pościeli. Mym ciałem szarpnął spazm. Ból, który odczuwałem nie był tylko fizyczny. Bolała mnie cała dusza. Cierpiało całe serce… Brunet zaczął się poruszać. Z początku powoli, potem jednak przyspieszył. Jego ruchy były gwałtowne. Zachłanne.
- „On mnie gwałci… On to naprawdę robi…” – Przestałem walczyć, uświadamiając sobie, że to na nic, że moje opory na nic się nie zdadzą. Mogłem jedynie sprawić, że piekło będzie jeszcze gorsze. Wtedy poddałem się… Tak poddałem… po raz pierwszy w życiu. Jednocześnie przysięgając sobie, że ostatni Mężczyzna wpił palce w moje uda, opadając na mnie. Tak. Tak… Osiągnął to czego chciał. Doszedł we mnie. Poczułem rozlewające się w mym wnętrzu dziwne ciepło.. Zadrżałem z obrzydzenia, gdy zrozumiałem co to takiego. Zamknąłem oczy łkając w poduszkę. Żądza się uspokoiła…

…Zasnąłem.
…******…
Tadaima – Coś na wzór. „Wróciłem do domu” lub „Już jestem…”


  Dobra mniej więcej coś  takiego mi chodziło^_^..
Jak myślicie? Co teraz? Sama nie wiem.. Ciekawe, co wymyślisz Tarika-san^.^